drogi pamietniczku!
wszystko zaczelo sie dzisiaj rano ok. godz 5.00. odczulem niepokojacy bol brzucha, wiec wstalem i poszedlem przpic. niestety nie byl to dobry pomysl, albowiem pisuar wzbogacil sie o gulasz pop-cornowo-mielony z dodatkiem soku wisniowo-jablkowego dla konsystencji..
nastepnie, jako stary zarzygany rutyniarz, zaparzylem sobie herbaty i zwinalem sie w klebek...
udalo mi sie dospac do godz. 8. wtedy nastapila 2 seria bombardowan herbacianych (nie wiem z czego robia klozety, ale sa cholernie wytrzymale). pozniej wszyscy wtali i poczulem sie jakos mniej samotny... wzialem aspirynke i zjadlem kaszke, poczym je wyrzygalem! Życie jestPiiiekne!
a moral z tego taki, ze jak sie juz rzyga, to najlepiej w towarzystwie (czy jakos tak)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
żeby sokiem wiśniowym...
Dobre rzyganie nie jest złe ;)
Prześlij komentarz